Czy dzieci uczą się lepiej bez telewizora i komputerów?
Jakiś czas temu trafiłam na bardzo ciekawy wywiad z niemieckim psychiatrą i neurobiologiem profesorem Manfredem Spitzerem, który walczy z nadmierną konsumpcją telewizyjną wśród dzieci i młodzieży. Wiele stawianych i udowadnianych przez niego tez odnosi się do zachodniej części Europy, warto jednak wziąć je sobie do serca, niezależnie od miejsca, w którym żyjemy. Najbardziej rzuciło mi się w oczy zdanie, w którym twierdzi, że za parę lat, populacja Europy Zachodniej będzie szyła t-shirty dla Chin! Nie chcę przez to budzić żadnej paniki, lecz zwrócić uwagę na przewidywalny skutek niezaprzeczalnych faktów. Sukces gospodarczy danego kraju zależy ostatecznie od poziomu kształcenia jego populacji, a ten z kolei jest związany bezpośrednio z oglądaniem telewizji, tak więc drastycznie wzrastająca konsumpcja telewizyjna naszych dzieci zagraża naszej gospodarczej przyszłości.
Chciało by się rzec: co ma wykształcenie do oglądania TV?
Otóż w Nowej Zelandii przeprowadzono badania, które udowadniają związek pomiędzy tymi dwoma elementami. W badaniu wzięło udział 1000 osób w wieku od niemowlaka do 30 lat. Udokumentowano, ile każdy z badanych spędzał czasu przed telewizorem. W grupie, w której badani jako dzieci do 5 r.ż. oglądali TV do godziny dziennie, tylko 40% miało wyższe wykształcenie, 10% porzucało szkołę. W grupie telewizyjnych konsumentów, którzy spędzali dziennie więcej niż 3 godziny, wyższe wykształcenie uzyskało 10%, a 25% rezygnowało z nauki.
Dlaczego telewizja jest tak szkodliwa?
Ponieważ uniemożliwia rozwój umysłowy. Manfred Spitzer posługuje się przy tym ciekawą metaforą śladów na śniegu. Do mózgu ciągle docierają impulsy poprzez synapsy w komórkach nerwowych. Dzieje się to już w łonie matki, w którym dziecko odbiera już świat zewnętrzny, słysząc różne dźwięki. Jeśli impulsy te się powtarzają, tworzą quasi ślady, które, jeśli będą często używane, będą coraz bardziej trwałe. Takie tworzenie śladów nazywamy nauką.
Wielu ludzi uważa, że telewizja wraz z nadmiarem dźwięków i zdarzeń będzie świetnym stymulantem tworzenia takich śladów. Tymczasem z telewizora do zmysłów dzieci dociera źle skoordynowany miks dźwięku z obrazem. Dźwięki dochodzą z ukrytych głośników i nie zawsze zgadzają się z obrazem. Dorosły mózg samodzielnie uzupełnia pewne luki. Ale wyobraźmy sobie w tej sytuacji mózg małego dziecka, który ustawia takie zmysły jak dotyk, słuch czy węch, żeby pojąć z jakim obiektem ma do czynienia. W jego mózgu powstają bardzo słabe ślady, które później nie są utrwalane. Dziecko spędza czas przed TV zupełnie pasywnie. Nie ma tu mowy o nauce ani o prawidłowym rozwoju. Wielu rodziców zamiast zwykłych bajek puszcza dzieciom bajki w językach obcych, licząc na to, że dziecko nauczy się przez to języka. Nie kwestionuję absolutnie tego, że dziecko się osłucha z językiem i jego melodią. Tymczasem, żeby osiągnąć ten sam efekt nauki trzeba by było posadzić dziecko przed TV na wiele godzin bądź pobawić się z dzieckiem w obcym języku przez kilka dni po 15 minut! Wiele mam cieszy się, że dziecko nauczyło się liczyć po angielsku, oglądając bajkę - no cóż... jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że spędziło przy tym wiele godzin, ileż więcej mogło by się nauczyć, gdybyśmy my rodzice poświęcili im nasz czas...
Profesor Spitzer równie negatywnie wypowiada się na temat roli komputerów w nauczaniu. Na pytanie, czy wyrzuciłby komputery ze szkół, odpowiada, że nigdy by ich nie kupił, ponieważ sprzęt ten bardzo szybko się starzeje. W tym momencie pomyślałam o moim dziecku, które wróciło podekscytowane ze szkoły i opowiadało o zajęciach komputerowych i o tym jak wygląda prawdziwy komputer, którego nie ma w domu, bo rodzice pracują na laptopach ;) Nie da się zaprzeczyć temu, że sprzęty się starzeją, a szkoły nie wykupują rynkowych nowinek. Profesor Spitzer w swych analizach przygląda się pracy mózgu i zapewnia, że mózg najbardziej aktywny jest w momencie, gdy człowiek ma do czynienia z człowiekiem.
We Freiburgu przeprowadzono bardzo ciekawe badanie. 200 uczniom w ciągu 23 godzin mierzono częstotliwość bicia serca, ciśnienie oraz funkcję ochrony skóry, czyli wartości, które dają nam informacje o emocjonalnym pobudzeniu człowieka. Uczniowie twierdzili, że przeżywają stres w szkole, tymczasem czysto psychologicznie znajdowali się w tym momencie chwilę przed fazą snu głębokiego. Ich emocjonalne zaangażowanie było niemalże równe zeru. Po południu natomiast ich emocje rosły i opadały przed ekranem telewizyjnym bądź monitorem, tymczasem dzieci twierdziły, że jest to dla nich moment odprężenia. Co zatem mogą zrobić nauczyciele z dziećmi, które są przemęczone i właściwie budzą się dopiero po południu przed TV bądź komputerem? Emocje, które powinny towarzyszyć nauce, towarzyszą dziś często niewiele wnoszącej rozrywce. Nauczyciele mają co prawda dużo trudniejsze zadanie niż kiedyś - kiedy to szkoła była alternatywą do kopania ziemniaków i pracy na polu. Dziś dla wielu dzieci jest przerwą w medialnym uzależnieniu. Dlatego też my rodzice powinniśmy dwoić się i troić, by nie pozwalać na tego rodzaju rozrywkę z własnej wygody - chyba każdy z nas zna ten temat z autopsji i wielu z nas ma z tego powodu wyrzuty sumienia... Zapewne ciężko wyrzucić z domu komputer i telewizor, ale może racjonalne dawkowanie tego typu rozrywki do 20 minut dziennie i kontrola tego co dziecko ogląda, jest jakimś złotym środkiem pomiędzy wielogodzinnym bezproduktywnym siedzeniem przed TV, a powrotem do przeszłości ;)
Gdyby ktoś miał ochotę poczytać wywiad, do którego odnoszę się w treści posta, dostępny jest w języku niemieckim TU.
Dlaczego telewizja jest tak szkodliwa?
Ponieważ uniemożliwia rozwój umysłowy. Manfred Spitzer posługuje się przy tym ciekawą metaforą śladów na śniegu. Do mózgu ciągle docierają impulsy poprzez synapsy w komórkach nerwowych. Dzieje się to już w łonie matki, w którym dziecko odbiera już świat zewnętrzny, słysząc różne dźwięki. Jeśli impulsy te się powtarzają, tworzą quasi ślady, które, jeśli będą często używane, będą coraz bardziej trwałe. Takie tworzenie śladów nazywamy nauką.
Wielu ludzi uważa, że telewizja wraz z nadmiarem dźwięków i zdarzeń będzie świetnym stymulantem tworzenia takich śladów. Tymczasem z telewizora do zmysłów dzieci dociera źle skoordynowany miks dźwięku z obrazem. Dźwięki dochodzą z ukrytych głośników i nie zawsze zgadzają się z obrazem. Dorosły mózg samodzielnie uzupełnia pewne luki. Ale wyobraźmy sobie w tej sytuacji mózg małego dziecka, który ustawia takie zmysły jak dotyk, słuch czy węch, żeby pojąć z jakim obiektem ma do czynienia. W jego mózgu powstają bardzo słabe ślady, które później nie są utrwalane. Dziecko spędza czas przed TV zupełnie pasywnie. Nie ma tu mowy o nauce ani o prawidłowym rozwoju. Wielu rodziców zamiast zwykłych bajek puszcza dzieciom bajki w językach obcych, licząc na to, że dziecko nauczy się przez to języka. Nie kwestionuję absolutnie tego, że dziecko się osłucha z językiem i jego melodią. Tymczasem, żeby osiągnąć ten sam efekt nauki trzeba by było posadzić dziecko przed TV na wiele godzin bądź pobawić się z dzieckiem w obcym języku przez kilka dni po 15 minut! Wiele mam cieszy się, że dziecko nauczyło się liczyć po angielsku, oglądając bajkę - no cóż... jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że spędziło przy tym wiele godzin, ileż więcej mogło by się nauczyć, gdybyśmy my rodzice poświęcili im nasz czas...
Profesor Spitzer równie negatywnie wypowiada się na temat roli komputerów w nauczaniu. Na pytanie, czy wyrzuciłby komputery ze szkół, odpowiada, że nigdy by ich nie kupił, ponieważ sprzęt ten bardzo szybko się starzeje. W tym momencie pomyślałam o moim dziecku, które wróciło podekscytowane ze szkoły i opowiadało o zajęciach komputerowych i o tym jak wygląda prawdziwy komputer, którego nie ma w domu, bo rodzice pracują na laptopach ;) Nie da się zaprzeczyć temu, że sprzęty się starzeją, a szkoły nie wykupują rynkowych nowinek. Profesor Spitzer w swych analizach przygląda się pracy mózgu i zapewnia, że mózg najbardziej aktywny jest w momencie, gdy człowiek ma do czynienia z człowiekiem.
We Freiburgu przeprowadzono bardzo ciekawe badanie. 200 uczniom w ciągu 23 godzin mierzono częstotliwość bicia serca, ciśnienie oraz funkcję ochrony skóry, czyli wartości, które dają nam informacje o emocjonalnym pobudzeniu człowieka. Uczniowie twierdzili, że przeżywają stres w szkole, tymczasem czysto psychologicznie znajdowali się w tym momencie chwilę przed fazą snu głębokiego. Ich emocjonalne zaangażowanie było niemalże równe zeru. Po południu natomiast ich emocje rosły i opadały przed ekranem telewizyjnym bądź monitorem, tymczasem dzieci twierdziły, że jest to dla nich moment odprężenia. Co zatem mogą zrobić nauczyciele z dziećmi, które są przemęczone i właściwie budzą się dopiero po południu przed TV bądź komputerem? Emocje, które powinny towarzyszyć nauce, towarzyszą dziś często niewiele wnoszącej rozrywce. Nauczyciele mają co prawda dużo trudniejsze zadanie niż kiedyś - kiedy to szkoła była alternatywą do kopania ziemniaków i pracy na polu. Dziś dla wielu dzieci jest przerwą w medialnym uzależnieniu. Dlatego też my rodzice powinniśmy dwoić się i troić, by nie pozwalać na tego rodzaju rozrywkę z własnej wygody - chyba każdy z nas zna ten temat z autopsji i wielu z nas ma z tego powodu wyrzuty sumienia... Zapewne ciężko wyrzucić z domu komputer i telewizor, ale może racjonalne dawkowanie tego typu rozrywki do 20 minut dziennie i kontrola tego co dziecko ogląda, jest jakimś złotym środkiem pomiędzy wielogodzinnym bezproduktywnym siedzeniem przed TV, a powrotem do przeszłości ;)
Gdyby ktoś miał ochotę poczytać wywiad, do którego odnoszę się w treści posta, dostępny jest w języku niemieckim TU.
Bardzo wartościowy artykuł, mimo uświadamiania zagrożeń związanych z oglądaniem TV, czy spędzaniem czasu przed ekranem komputera, obserwuję, że wciąż tych mediów jest za dużo, zwłaszcza wokół najmniejszych dzieci!
OdpowiedzUsuńDzięki za Twój komentarz! Programy telewizyjne skierowane do najmłodszych oraz aplikacje na tablety mnożą się na potęgę, bo jest na nie zwyczajnie popyt. Sprzedawane są jako coś dobrego, co rodzic może "dać" swojemu dziecku. Ktoś próbuje nam wmówić, że włączając dziecku tv bądź wręczając mu tablet, zapewniamy mu "lepszy start", bo ono się przecież uczy. Na jednym z programów skierowanych do maluchów przed każdą bajką pada komentarz skierowany do rodzica z informacją, czego podczas bajki uczy się dziecko - najbardziej rozbawia mnie komentarz: "twoje dziecko zdobywa umiejętności matematyczne oraz społeczne" :)no prawie jak w szkole! ale jak ono zdobywa samotnie te umiejętności społeczne, to ja nie wiem ...
UsuńSpitzer to ważna lektura, ale proszę wziąć pod uwagę, że on bazuje na niem i ameryk. doświadczeniach swoich dzieci. Sama Marzena Żylińska, kt. go niejako ściągnęła do Polski w rozmowie z nim pokazywała mu kreatywne zastosowanie TIK i przyznał, że takie użycie jakie np. promują super nauczyciele z grupy Eduzmieniaczy SuperBelfrzy jest ok i może się przyczynić do wykształcenia kreatywnych członków społeczeństwa. POlecam zatem nasze superbelferskie, darmowe webinary:) http://www.superbelfrzy.edu.pl/category/webinaria/
OdpowiedzUsuń