Kto dziś mówi w języku Jezusa?
Większość badaczy Nowego Testamentu, opierając się na jego kluczowych fragmentach oraz na wiedzy o życiu ludzi w Judei w pierwszym wieku po narodzeniu Chrystusa, uznała, że podstawowym językiem Jezusa był język aramejski i prawdopodobnie znał on również hebrajski i grekę.
Skoro Jezus mówił po aramejsku, to cóż to za język i czy ktoś się dziś nim posługuje? Czy może stał się językiem starożytnym i nikt dziś do niego nie wraca?
Otóż okazuje się, że dziś niewielu ludzi posługuje się aramejskimi dialektami, a sam język zagrożony jest wymarciem. Chrześcijańska ludność z Bliskiego Wschodu zamieszkująca pierwotnie na terenie Syrii i Libanu zwana Maronitami walczy dziś o utrzymanie języka aramejskiego, nazywając go "językiem Boga".
Dziadkowie uczą aramejskiego swoje wnuki, posługując się starymi zeszytami. Wielu z nich na co dzień posługuje się językiem arabskim, nie czują się jednak Arabami. Ta mniejszość religijna zamieszkująca Izrael chce dbać o własny język i używa na co dzień w komunikacji dialekt aramejski. Tym samym ludzie ci chcą, by język Jezusa Chrystusa nie wymarł.
Aramejski, tak jak i hebrajski i arabski należą do języków semickich. Rzekomo hebrajski i aramejski są spokrewnione ze sobą w ten sam sposób, jak francuski i hiszpański, czy kantoński i mandaryński. Różne dialekty aramejskiego różnią się między sobą rodzajem pisma. Aramejskim mówiono już 1000 lat przed narodzeniem Chrystusa i wyparł on na Bliskim Wschodzie wszystkie inne języki, między innymi na terenie dzisiejszego Izraela, Syrii, czy Libanu. Wraz z pojawieniem się Islamu w VII wieku oraz rozpowszechnieniu języka arabskiego, aramejski stracił swe dotychczasowe znaczenie. Dziś aramejskim posługuje się milion do dwóch milionów ludzi na całym świecie. Na co dzień aramejskie dialekty używane są wyłącznie w odległych wsiach położonych w górach (jak ta na zdjęciu powyżej). Zachodnioaramejski używany jest wyłącznie w trzech miejscach w Syrii na granicy z Libanem, wschodnioaramejski natomiast we wsiach na wschodzie Turcji. Około 10 000 Maronitów z Izraela żyje na granicy z Libanem, m.in. w miejscowości al-Ghisch - stanowią oni 70% mieszkańców. W pagórkowaty krajobraz wtapiają się domy z płaskimi dachami. Od pięciu lat w tej miejscowości dzieci oprócz hebrajskiego oraz arabskiego uczą się w szkole również aramejskiego. Pismo przypomina nieco pismo arabskie, wymowa jednak brzmi bardziej miękko. Projekt ten finansowany jest przez Ministerstwo Edukacji Izraela. Takie ożywienie aramejskiego jest dla wielu ludzi tam żyjących powrotem do korzeni. Jest to dla nich ważne, ponieważ aramejski pozostał językiem, którym dziś posługuje się pokolenie dziadków, którzy uważając aramejski za język Boga, kochają go i uważają, że zbliża ich do Ojca.
Badacze języków i kultury semickiej grupy językowej pozytywnie wypowiadają się na temat możliwości nauki języka aramejskiego danej dzieciom, nie wierzą jednak w to, że dzieci te będą posługiwały się aramejskim na co dzień i stanie się on ich językiem ojczystym, tak jak miało to miejsce 1500 lat temu. Dzieci posługują się w swojej wsi językiem arabskim i hebrajskim, nie będą zapewne czuły potrzeby posługiwania się trzecim językiem. Sama próba porównywalna jest z pomysłem wprowadzenia w Europie języka łacińskiego jako języka, którym Europejczycy mieliby się posługiwać w dzień powszedni.
To chyba tyle, jeśli chodzi o język aramejski. Niezależnie od tego, czy Jezus głosił swoje nauki w języku aramejskim, czy hebrajskim, czy też w grece - nie zapominajmy, że najważniejszym językiem, którym się posługiwał i do nauki którego każdy z nas jest stworzony - jest język miłości.
Komentarze
Prześlij komentarz