Dwu- i wielojęzyczność vs. brak czasu!


Ręka w górę, kto ma mnóstwo czasu na zabawy językowe z dzieckiem? Albo zadam pytanie w drugą stronę, bo nie będzie żadnej łapki pod postem: kto z rodziców stara się wykroić choć trochę czasu w ciągu doby, żeby w ramach zabawy/zajęcia się dzieckiem coś tam językowego przemycić?

Często odpuszczamy dzieciakom język, mimo że go dobrze znamy, ze względu na brak czasu... Zostawiamy go szkole, w której co roku mamy zmianę nauczyciela i w 7 klasie dzieciaki powtarzają, jak mają na imię i ile mają lat.... (oczywiście generalizuję, zapewne są szkoły, w których jest super angielski - niestety nie należą do "standardu") Dlaczego...? Dlaczego oddajemy taką super przygodę w czyjeś ręce??? Właśnie dlatego nasi "polscy naukowcy" dochodzą do wniosku, że angielski w żłobku czy przedszkolu nie ma sensu.... bo nie ma kontynuacji w domu... bo nie występuje codziennie.... bo maluchy szybko łapią i szybko zapominają... a wystarczy tak niewiele zmienić!

Zakładam, że doba dla każdego z nas jest zbyt krótka, mimo to warto znaleźć te 5 minut na język! 
Te 5 minut da znacznie więcej niż nic, a systematyczne 15 minut codziennie da super rezultaty! Wiem, że nie każdy czuje się na siłach, żeby mówić w danym języku. Nie każdy ma czas/siłę/ochotę, żeby opisywać szczegółowo daną czynność, żeby dzieci uczyły się angielskiego z życia - szczególnie po powrocie z pracy do drugiego etatu w postaci obowiązków domowych. Prawdopodobnie nie da się zrobić w ciągu doby wszystkiego, co zaplanowaliśmy (chyba że wyrzucimy ikonkę FB, insta i kilka innych z telefonu - wówczas prawdopodobieństwo rośnie ;)))))

Ale do meritum, bo ten post piszę między rozpakowywaniem zmywarki, kończeniem ciekawej książki o tłumaczeniach sądowych, kończeniem tłumaczenia i zabawą z synem w "where is....?" - zabawę tak sobie wymyśliłam, żeby mieć dla siebie kilka minut, zanim maluch znajdzie schowane "coś" ;))) sprytne - prawda? :))) Tak więc w dzisiejszym poście, chciałabym Wam pokazać świetne karty obrazkowe dla dzieciaków! Dziś tylko karty, mimo że w wakacje nazbierałam dla nas i dla Was mnóstwo ciekawych inspiracji, ale wiecie, jak to z tym czasem... mam materiał na następnych kilka lat na bloga ;)))))

Wracając do kart: karty w naszym przypadku muszą być koniecznie spięte, żeby nie rozsypały się w torbie 😉 i żeby maluch nie rozniósł ich po domu ;) Karty ze słowem umieszczonym w kontekście, czyli w zdaniu! Ze zdjęciem zamiast koślawej grafiki i z możliwością odczytania QR-kodu (dla osób niepewnych swojej wymowy bądź dla uatrakcyjnienia dziecku zabawy z kartami - a nich ma 5 minut z tabletem 😉 - tablet oczywiście nie dla maluchów ;) Karty zawierają transkrypcję przedstawianych słów - tj. odczyta je filolog, bo tam owej transkrypcji uczą ;), za to odczyta poprawnie, a osoba, która może sobie z tym nie poradzić ma zawsze QR-kod! 



Gdzie kupiłam karty - otóż pochodzą one z AliExpress i znajdziecie podobne TU :) oczywiście, posłużę się fejsbookowo-grupowiczowskim hasełkiem - nie za miliony monet ;))))











W prywatnych wiadomościach pytacie mnie, jak ja godzę te kilka języków...? Czy jeden rodzic faktycznie może "przekazywać" kilka języków dzieciom i jak to u  nas wygląda? Cały czas planuję wpis na ten temat, choć ten plan dostosowuje się do naszych realiów i codzienności. Najwięcej wpisów mam w głowie, bo musiałabym wybierać między postem a faktycznie zabawą językiem lub snem.
Przyszła jesień, miało być łatwiej, a nie jest... Więc jednym zdaniem, w telegraficznym skrócie, jak to u nas wygląda z brakiem czasu i językami: 

Angielski dla malucha: w ostatnim czasie szczególnie ratuje mnie Tom and Keri - syn uwielbia i ja uwielbiam, córka uwielbiała, ale wyrosła. Gorąco polecam zapracowanym rodzicom! Córka ma sporo angielskiego w szkole, więc jej odpuszczam, po prostu "odrabia lekcje" i ewentualnie robi coś z własnej inicjatywy. Po południu mamy za to "godzinkę z niemieckim" bardziej dla córki niż syna, syn musi się odnaleźć ;), na rosyjski max 15 minut... doba za krótka... ale dla chcącego... ;)

Powiem szczerze, że tak szybkiego posta, natchnionego i z przesłaniem: chwytajcie każdą minutę!!! chyba jeszcze nie napisałam! Publikuję i sprawdzę błędy w nocy ;) 

A jak jest u Was? Ile czasu "poświęcacie" na język/ języki? Z czym macie największy problem? Co Wam najbardziej cieszy? Dajcie znać w komentarzach! Chętnie poczytam, a nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa, jak wygląda dwu- czy wielojęzyczność w innych polskich domach :) 

Jeżeli uważasz, że ten wpis przyda Ci się, kliknij „Lubię to” na moim profilu na FB: https://www.facebook.com/jezykidzieciom/ lub udostępnij go swoim znajomym. 

Dziękuję!

Komentarze

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © Języki Dzieciom